wtorek, 12 sierpnia 2014

DAY 1

nie ćwiczyłam może z 2 miesiące, a moja kondycja umarła. wyszłam dzisiaj po obiedzie pobiegać, ale nie dałam rady dłużej niż pół godziny bez żadnej przerwy. rozumiem,że o godzinie 15 jest jednak najgoręcej, ale bywało gorzej, a wytrzymywałam do godziny. mam nadzieję,że powolnymi kroczkami uda mi się wrócić do poprzedniej kondycji. więc, obiecałam sobie, że będę opisywać każdy mój dzień aż do osiągnięcia celu, nawet jeżeli polegnę, bo wtedy wiem, że gdy zacznę wspominać jaki wysiłek to wkładałam, stanę z powrotem na nogi i zacznę jeszcze raz. dzisiaj na śniadanie zjadłam jedną kromkę chleba, z pastą jajeczną i wypiłam kawę, po czym poszłam na miasto bez celu, tylko po to by trochę się poruszać. na obiad zjadłam ryż z sosem śmietanowo-ziołowym, co na prawdę polecam, bo po takim obiedzie później nie byłam wcale głodna, i pewnie nie jadłabym już nic do końca dnia,ale niestety musiałam na siłę zjeść chociaż całego pomidora i jedną małą kromeczkę ciemnego chleba na kolacje, po to by określić sobie porę regularnego posiłku i codziennie jeść o tej samej określonej porze. oczywiście między posiłkami poszłam pobiegac, a po kolacji przeszłam się na spacer, i po powrocie zrobiłam 50 brzuszków i przysiadów. nie chciałam od razu robić po nie wiadomo ile, bo wolę to zrobić stopniowo. w zasadzie nie jestem zadowolona z siebie, ale dopiero zaczynam po jednak długim czasie, i tłumaczę sobie że na wszystko przyjdzie czas. a jak minął wasz dzień? mam nadzieję,że zamiast siedzieć przed telewizorem i modlić się,że kalorie same się spalą, każdy poszedł po rozum do głowy i przyłączył się do mnie. pamiętajcie,że początki zawsze są trudne, i nawet gdy się upada to wstaję się z powiekszoną siłą i determinacja. tymczasem podzielę się trochę wieczorną motywacją :)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz